poniedziałek, 9 marca 2015

143. Ej koleś !!! Co jest z Tobą ? Weź się k*rwa w garść !!!

Życie...
Nieprzewidywalny ciąg zdarzeń oraz przypadku z naszym głównym albo pobocznym udziałem.
Czy tego chcemy czy nie to i tak przychodzimy na świat.
Mali, bezbronni i niewinni, beztrosko patrzymy na otaczający nas świat.
Ja w tej całej bezradności, może i nieświadomie pozostaję po dzisiejszy dzień.
Bezradność - chyba jedno z najgorszych uczuć, z którym każdy ma do czynienia nawet na codzien.

Psychika
Każdy ją ma, jedni mają bardzo silną inni słabszą, natomiast ja tak samo jak trzecia grupa osób ma ją bardzo słabą.
Jestem dość słaby pod względem psychicznym, przez co (przyznaję się) mam bardzo często różnego typy wahania nastroju co przekłada się także na skrajne odczuwanie nastroju np. szczęście i uśmiech na twarzy, jedna sytuacja wywołującą stres (itp) i szybko potrafię popaść w skrajność czyli chociażby w przykładowy depresyjny nastrój. (opisuje tutaj wszystko tak jak ja widzę, albo tylko tak mi się wydaje że tak jest w rzeczywistości i możliwe jest że się mylę)

Każdy ma problemy, jedni jak ja dopatrują się dziury w całym by mieć powód do narzekania, zamartwiania się bądź szukając powodu (w gorszym okresie) pocięcia się.
Roksi w jednej z wiadomości napisał mi : ,,Człowieku inni mają gorzej i żyją) i miła rację, życie w czasie dojrzewania, w czasie kiedy to jest się w nastoletnim wieku trzeba jakoś sobie radzić. Życie to nie konkurs na stwarzanie problemów, dołowania się, a także żalenia się wszystkim wokół siebie jak to jest ciężko, kto ma gorzej, kto ma gorsze życie i kto na czyim miejscu by nie dał rady żyć.
Pora tak na serio wsiąść się w garść i pokonać wszelkie przeciwności stawiane nam na drodze do szczęścia i dobrego stan ducha.
SZKODA JEDBAK ŻE POWTARZAM TO SAMO OD KILKU JUŻ MIESIĘCY, A JAKIEGOŚ KONKRETNEGO DZIAŁANIA Z MAJEJ STRONY NIE WIDAĆ.
Może za samo się staram? Może jest mi dobrze z przyszytą metką ,,OFIARY,,
Jak to ze mną jest to sam nie wiem.
Wiem jedno, że jeżeli czegoś bardzo pragniemy, dążymy do tego, podejmujemy odpowiednie działania mające na miejscu przybliżać nas do wyznaczonego celu i będąc wytrwałym można wiele osiągnąć.
Może to prawda, a może nie. Że za dużą uwagę polegam problemą i zamiast zostawić go nieraz powracając do niego po przemyśleniu i wtedy go rozwiązać.
Problemy ,,znikają" , znajdują ujście wtedy gdy popadam w używki, błędne koło, zamiast je rozwiązywać czy naprawiać to tylko je pogłębiają i stwarzają też inne. (BRAWO !!! WKOŃCU RACJONALNIE MYŚLĘ, chociaż ten jeden raz)
Jednak na przekór dorosłość i usamodzielnienia się zaczynam cofać się do podstawówki w niektórych poglądach.
SAMOKRYTYKA ? Jej...! Chyba pierwszy raz na blog mówię SAM O SOBIE w krytyczny sposób.
Może i jestem dziecinny, może i mam problemy i przeżywam je wyolbrzymiając jakie to one nie są, jak to trudno jest w życiu, jaki to ja biedny, może, BA !!! NAPEWNO MAM WIELE WAD, nie zaprzeczę jeśli oskarżycie mnie o przewagę NIE KONIECZNIE POPRAWNYCH LUB ZŁYCH UPODOBAŃ, NAWYKÓW, WAD I ORAZ NIEPRZYSTAŁYCH JAK NA MÓJ WIEK ZACHOWAŃ, nie za protestuje, nie będę się wypierać kłamiący przy tym w żywe oczy.
Schyle z pokorą głowę, i ze smutkiem w oczach i kamieniem (obwinianiem się że mogłem być lepszym, innym człowiekiem, że byłem zaślepiony życiem w narastających problemach że nie zauważyłem jak ja się wtedy zmieniłem)
na sercu potulnie przytakne.
BĘDĘ WTEDY WIEDZIAŁ ŻE TAKI JETEM NAPRAWDĘ.
BĘDĘ WIEDZIAŁ ŻE NIE UDAJĘ KOGOŚ KIM NIE JESTEM LUB KIM NIE CHCIAŁBYM BYĆ. BĘDĘ WIEDZIAŁ ŻE JESTEM SOBĄ, I POSTARAM SIĘ ŻEBY PROPORCJE NEGATYWNYCH CECH DO POZYTYWNYCH BYŁ CHOCIAŻ 1:1 a później dążyć do 1:2

Mam problemy, każdy je ma, duży i mały, wysoki i szczupły, mężczyzna i kobieta, gazela podczas suszy gdy brakuje trawy, nie ważne kim by się nie było, Putin czy Tusk, Ziemia i określający się klimat.
Każdy ma problemy,
Każdemu zdążają się gorsze jak i lepsze dni.
Dzięki takiemu ciągu przypadkowych zdarzeń, czynów i sytuacji życie ma swój niepowtarzalny smak.  Świat się rozwija, technologia idzie wciąż naprzód i pomimo nowych, przezroczystych  Iphone 7 to i tak nie można liczyć w najbliższym czasie na (,,tabletkę" ,  ,,pigółkę") która miałby za zadanie w mgnieniu oka usłać całe życie różami i podpowiedzieć w życiowych rozterkach.
Zatem trzeba radzić sobie samemu...?  Może nie do końca samemu, warto poszukać wsparcia u przyjaciół. Oni nigdy (nom...prawie nigdy) nie wyślą nas z kwitkiem bez wysłuchania, pocieszenia i udzielenia rady. Jednak można tak jak ja na przykład szukać pomocy u przyjaciół nie doceniając pomocy z ich strony.
    *** COŚ Z INNEJ BECZKI Z MALUSIENKĄ PROŚBĄ SKIEROWANĄ DO WAS.
           
        I.  JESTEM CIEKAWY JAKI JEST WASZ może być wymarzony w pewien sposób SYMPATYCZNEGO PRZYJACIELA\UŁKI Z KTÓRYM CHĘTNIE W MIŁEJ ATMOSFERZE SPĘDZALI BYŚCIE WOLNY CZAS.
          II.   GDYBYŚCIE MOGLI ZABAWIĆ SIĘ W TWÓRCÓW LUDZI I BYŁABY OPCJA ,,EDYTUJ" TO PRZY MOJEJ OSOBIE MAJĄC WSZUSTKIE CECHY CHARAKTERU I ZACHOWANIA TO CO WY BYŚCIE USUNĘLI ? Czyli to.  :
- CZEGO WE MNIE NIE LUBICIE
- CO WAS WKURZA ALBO IRYTUJE ITD...

*** ZARAZ DOPISZE RESZTĘ POSTA ***

Nowa znajomość ?
Ależ skąd, znamy się już kilka miesięcy, polubiłem te osobę, Ona mnie też. (TAK ONA NIE ON) Polubiłem i obdarzyłem (powiedzmy że będę oznaczał ją jako WB) WB w taki dziwny, niespotykany jak dotąd tjb w inny sposób.
Jesteśmy w dość bliskich kontaktach, bałem się o WB jak chol*ra gdy w planach miła naćpać się bo rozstała się z przyjacielo\chłopakiem.
Nagle przestała odpisywać na FB, strach i niecierpliwość i ta bezradność kiedy mieszkamy od siebie około 25-30 km.
Całą noc nie przespałem, ani na minutę nie zmróżyłem oka. Nawet nie próbowałem tego zrobić. Wysyłane wiadomości co kilkanaście minut, trzymając telefon z nadzieją że zaraz odpisze. Tak przez całą noc.
Rano dzwoniąc na jej telefon odebrała starsza  siostra i powiedziała że WB jest w szpitalu. W nocy wszystkich obudziły krzyki i WB leżała na podłodze.
Gdy to usłyszałem dowiedziałem się co oznacza stwierdzenie ,,nogi jak z waty"

Przed ostatnią lekcją a było to w piątkę. Do szkoły przyjechał policja, która zabrała mnie na przesłuchanie i wypuścili po 5 godzinach bo nie mogłem zeznawać bez opiekuna. Czekałem dopóki mama nie wróci z pracy i przyjedzie na komendę żebym mógł złożyć zeznanie i odpowiedzieć na pytania.

Wracam do domu, idę położyć się po ciężkim czwartkowym dniu, nie otzespanej nocy i całym piątkowym dniu do pokoju.
Po chwili ktoś energicznie wchodzi po schodach.   O nie !!! OMG To wujek, którego nie lubię, nie cierpię go, a ku temu mam poważne powody żeby nie pałać do niego sympatią.
Wchodzi i zaczyna krzyczeć, grozić, pytać podniesionym głosem. Pod koniec rozmowy pada tekst ,,A MOŻE CI WIĘCEJ PEDAŁÓW POTRZEBA" Sprawiający na jego twarzy euforię i ogólnie zadowolenie.
Pomyślałem sobie o nie, pałka się przegieła.
Spokojnym głosem mówię.
WUJA PROSZĘ MOŻESZ WYJŚĆ. ?
Kilka komentarzy i hejtów odnośnie moich preferencji seksualnych.
Powturzyłem prośbę...

TERAZ POKAŻĘ MOJĄ REALNĄ SYTUACJĘ RODZINNĄ JAKIEJ TO JESZCZE NIE PRZEDSTAWIAŁEM DO TEJ PORY )

Krzyknął :  Co ty smarkaczu do mnie mówisz ?
Nachylił się i uderzył kilka razy i jakby nigdy nic wyszedł.
Schodzę na dół do kuchni, przyznaję może trochę sprowokowałem to co miało miejsce później.
Przechodzę obok tapczanu na którym siedzi ojczym, mama i wuja.  (byłem w ch*j wkurzony bo wcześniejsze wizwiska skierowane do mojej osoby zabolały i to bardzo, nerwy, stres, strach, przyśpieszony oddech i puls, łzy w oczach)
Przechodząc przez salon w którym siedzieli i kierując się do kuchni powiedziałem żeby wsunął nogi ,, bo przecież pedalstwo jest tak zaraźliwe" cisza przerwana pytaniem mamy o co mi chodzi ? To zacząłem wyjaśniać. Że mnie osobiście to obraża i nie chcę by tak na mnie mówił.
Jestem w kuchni zalewając herbatę i tłumaczę jak to było powoli i spokojnym głosem.
Podchodzi do mnie ojczym i łapiąc mnie za ręce zaczyna potrząsać i uderzając w brzuch.
Wraca do salonu. Wuja pyta to jak było? Mówiłem coś w twoim pokoju ?
Odpowiedziałem niepewnie TAK
Wtedy wstał i energicznie złapał mnie za przysłowiowe ,,szmaty" i rzucił mną na płytki (w sesję nie podnosił i rzucił tylko tak jak stałem tak mnie pchnął, obalił czy coś w tym stylu)
Upadając trzymałem dwie szklanki, rozbiłem je i i uderzyłem podbrudkiem o płytki (później okazało się że mam wystawioną szczenkę)
Zostałem przycisnięty jego kolanem, po czym podniósł mnie i uderzył kilka razy w  brzuch. Kilka razy na wysokości pępka i kilka razy w klatkę piersiową (mam kilka wyraźnych siników w wielkości piłki od pingponga)
Gdy mnie puścił to pomimo okropnie silnego bólu chciałem wybiec z kuchni, ale plany pokrzyżował ojczym, który mnie zatrzymał i też kilka razy uderzył (ale o wiele delikatniej od wuja, nie wiem czy nie chciał mu się ,,przypodobać,,) wbiegłem po schodach, położyłem się na łużku , odczuwałem ból więc odczekałem około 20-30 min aż osłabnie.
Wtedy emocje nie wytrzymały i zacząłem myśleć chwilą, obawiałem się słów wuja ,,Zapamiętaj raz na zawsze, to dopiero początek,, myślałem trochę nie logicznie.
Poprostu obawiałem się że to znów powtórzy się następnego dnia (już wcześniej kilka razy zdarzyło mu się mnie pobić, rok temu uderzył mmie w twarz pięścią rozcinając górną i dolną wargę prawie na całej długości i ukruszył mi połowę siekacza)
Emocje i chęć żeby nikt nic złego mi już nigdy nie zrobił w sposób fizyczny oraz psychiczny popchnęła nie w kierunku próby samobójczej.
Łącznie połknąłem około 50ciu tabletek z rodzaju antydepresantów.
Napisałem pożegnalnego SMS-a do mamy i wiadomość do 2 przyjaciół

          ***PUBLIKUJE POSTA W TEJ CHWILI I DOPISZE RESZTĘ PONIŻEJ.***

Dalszy ciąg (sorki że tak w częściach publikuje, ale nie mam zamiaru przeżywać drugi raz sytuacji typu : napisany cały post i nie mogę opublikować a w wersji roboczej się nie zapisuje i zaczynać znów pisać od samego początku)

Akurat w między czasie pisałem z KM i trzymając w garści już wycisnęte tabletki z łzami w oczach że to koniec, że jutra już nie będzie. Inaczej wyobrażałem sobie moją śmierć.
Mega dziwne uczucie wtedy się pojawiło, że jeden mały czyn i może mnie już nie być na tym świecie.
Wziąłem i popiłem na początku ze strachem w podświadomości , popiłem jedną, drogą , później kilkanaście i resztę. Przełykając i popijając tabletki towarzyszyły mi łzy, szlochałem  i płakałem jak małe dziecko.

Po ok 15-20 min napisałem pożegnalne 3 !wiadomości do mamy, Roksi i oczywiście do KM.
Mogę powiedzieć że dzięki KM PRZEŻYŁEM,
To on zatroszczył się o mnie, nie spodziewałem się że powiadomi on moją wychowawczyni, która po zobaczeniu garści tabletek na zdjęciu zadzwoniła do mojej mamy.
Mama siłą zmusiła mnie do zwymiotowania.
Następnego dnia rano kiedy już wstałem czułem się osłabiony więc leżąc spędziłem około godzinki. W tym czasie przyszedł do naszego domu wuja, rozpoczęła się rozmowa między mamą, ojczymem a wujem.
Całość słyszałem z tego względu że kuchnia w której toczyła się rozmowa jest pod moim pokojem.
Jedyne fragmenty mówione przez mamę  jakie przykóły moją uwagę to :
- Co by było gdyby nie przyszła,? Martwiła się tym że Nie wytłumaczyłaby się przed policją i resztą rodziny.
- Co ludzie powiedzą jakby się dowiedzieli że syn popełnił samobójstw
I to są jedyne dwie obawy o jakich podczas tej rozmowy powiedziała.

Zrobiłem głupotę chociaż określenie głupota to o wiele za słabe określenie. Zrobiłem największy chyba jak dotąd błąd w życiu.
Zraniłem całą tą sytuacją bliskie osoby, zwłaszcza przyjaciół którym na mnie jak dotąd zależało. W czasie gdy połykałem tabletki nie myślałem o tym że właśnie krzywdzę i ranię ich.  Myślałem tylko o sobie, i to był błąd, bardzo duży. Za który bardzo żałuje, ale czasu nie da się cofnąć, a moim zadaniem na najbliższy czas będzie odbudowanie niektórych więzi.

   Do następnej notki
Nq :-/

14 komentarzy:

  1. Nie poddawaj się, wśznaźprzyjaciół znajdź cheć do życia. W sprawie wuja i ojczyma możesz powiedzieć mamie lub pójść na policje.
    Nie poddawaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego niepujdziesz z tym na policję przecież to są poważne sprawy kiedyś niedaj bóg udeży cie w skroń i co wtedy musisz to zgłosić pozatym dlaczego o tym nigdy niepowiedziałeś pomugłbym ci
    K.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałem o biciu pedagogowi szkolnemu i uzgodniliśmy że gdyby to się powtórzyło to mam jej o tym powiedzieć.
      Opowiedziałem też całą sytuację pani psycholog. Umowa jest taka że narazie nie będzie nigdzie tego zgłaszać, ani też nikogo powiadamiała. Jednak gdy powiem jej że to się powtórzyło to będzie musiała zawiadomić policję oraz prokuraturę.

      Nic wcześniej nie wspominałem że jestem ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej bo nie chciałem by ktokolwiek o tym wiedział.
      Wstydziłem się tego, nadal się wstydzę.
      NIEPOTRZEBNIE MYŚLAŁEM ŻE TO CO SIĘ DZIEJE ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI JEST ,,NORMALNE" I ŻE TAKIE CZYNY MOGĄ MIEĆ MIEJSCE.
      Teraz dopiero dostrzegłem że to nie jest normalne i nzeszedł już najwyższy czas by powiedzieć stanowcze NIE !!!

      Usuń
    2. Ciesze sie że doszłeś do tego wniosku niewiem tylko dlaczego olewasz ludzi nierub tego bo ja to robiłem i zostałem w życiu praktycznie sam przyjaciele wkońcu mnie znienawidzili teraz prubuje odbudować ten błąd między innymi z tobą jest mi teraz cholernie trudno i prubuje cie ostrzec

      Usuń
    3. Czy my znamy się osobiście czy nie ?

      Usuń
    4. Znamy lepiej niż ci sie wydaje i dziękuje za opiepsz o to że sie o cb martwiłem co sie z tb dzieje kiedyś byłeś inny a teraz tylko byś chciał wszystkich opieprzyć zato że jako twuj jak kiedyś myślałem przyjaciel chciałem ci pomuc najpierw zacznij patrzeć na to że inni chcą ci pomuc i ich nieodtrącaj bo najpierw takom osobe opierdolisz a pźniej na blogu robisz z siebie ofiare losu wspułczuje ci że jesteś ofiarą przemocy fizyczno psychicznej ale niekażdy chce ci zaszkodzić

      Usuń
  3. Dobra, uznajmy, że te co opisałeś usprawiedliwia Cię w pewnym stopniu. Nie spodziewałem się, że masz takie problemy rodzinne. To nie jest błahostka, bo traktowanie kogoś gorzej niż psa, jest czynem karygodnym i pogwałcającym powszechne prawa człowieka. Nie powinieneś wdawać się w dyskusję z ojczymem, wujem ani matką(z tego co widzę, ona też przykłada swoje 'pięć groszy'). Jeśli to co napisałeś jest prawdą, powinieneś powiadomić o tym szkołę, policje lub jakiegoś innego dorosłego, komu możesz zaufać. Jest to trudne, bo donoszenie na swoją rodzinę, obojętnie jaka to ona by nie była, jest czymś piętnowanym, ale w Twoim wypadku tak będzie lepiej. Jesteś zagrożony, samobójstwo nic nie zmieni. Chciałbym, żebyś odczytał moją wiadomość na gadu-gadu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + przyznaje, że pochopnie Cię oceniłem.

      Usuń
    2. ,,NIEOCENIA SIĘ KSIĄŻKI PO OKŁADCE"
      Problem był w tym że nie wiedziałeś co jest okładką, ale spk nic się nie stało.
      Ważne by umieć przyznać się do popełnionego błędu, a Ty właśnie się przyznałeś.
      I WIELKIE DZIĘKI SA WSPARCIE (mam na myśli wiadomość na GG)

      WOGÓLE WSZYSTKIM DZIĘKI ZA WSPARCIE

      Usuń
  4. Zgadzam się z Froippim. Taka sprawa powinna znaleźć się na policji. Ciężko jest donisić na najbliższe osoby, ale musisz pomyśleć o sobie. Takie traktowanie Ciebie może kiedyś skończyć się poważnym wypadkiem. A jeśli chodzi o to, co próbowałeś zrobić, to naprawdę nie ma sensu się zabijać. Opuścisz wtedy swoich przyjaciół i wszystkich którym na tobie zależy. Wiesz dobrze, że w tym kraju bycie osobą różniącą się od reszty gburowatych ludzi, którzy nie rozumieją i nie potrafią zaakceptować odmienności, jest naprawdę uciążliwe. Czasem jest to koszmarem. Jednak mimo wszystko nie możesz się poddać. Nie dawaj im satysfakcji. Idź dalej i nie waż się poddawać. Nie opuszczaj ludzi, którym na tobie zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że niewarto.
      Kiedy połykałem garść antydepresantów
      to....Wtedy nie myślałem co będzie, działałem pod wpływem emocji.

      Usuń
  5. Mówisz masz, może będziesz trochę bardziej szczęśliwy.

    Ideał. Sympatyczny,wspierający, w trudnych chwilach, intrygujący,potrafiący zarazić jakąś pasją,pomocny,spontaniczny,konsekwentny,pracowity, myślący o wspólnej przyszłości,opiekuńczy,wierny, spokojny, wesoły od czasu do czasu, ambitny, dbający trochę kondycję, lubiący rozmawiać, potrafiący mobilizować do działania, no i musi się trochę podobać
    Wkurza mnie u Ciebie : brak wiary w to, że można osiągać cele i marzenia, zaniedbywanie przyjaciół, brak pomysłu na usamodzielnienie się, pracę, życie. Wydaje mi się też że nie angażujesz się w relacje z ludźmi - drugi człowiek zawsze wymaga czasu. Nic nie przychodzi na tym świecie szybko. A już na pewno nie trwała przyjaźń i miłośćw znaczeniu - związek. Pozdrawiam Miki PS Wysłałem Ci zaproszenie na FB ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekaw skąd wiesz że nie mam planów na przyszłość i życie ?
      Skąd wysuwasz wniosek że zaniedbuje przyjaciół ?
      Znamy się może osobiście ?

      Usuń
  6. Łukasz nie wiem jak cie do tego przekonać, ale nie mów o tym że cie ktoś bije w domu nikomu. Uwierz mi ja to zgłosiłem i nie dość ze nikt mi nie pomógł to jeszcze rodzice się tak naprawdę mścili i po dziś dzień mi t wypominają. Na prawdę nie radzę tego mówić. I mam pytanie o co chodzi z tą policją, czy tu chodzi o Adama. R? Odpowiedz Tak/Nie.

    OdpowiedzUsuń