Dzisiaj rano wstałem około godziny 8:30. Zanim wygramoliłem się z łóżka była już 9:00. Ubrałem się w krótkie spodenki i podkoszulek, słyszałem że mama i ojczym już wstali i że jedzą sniadanie popijając je kawą, wiec zszedłem na dół. Zjadłem śniadanie, zabrałem psa i poszedłem z nim do lasu na krótki spacer. Gdy już wróciłem, mama poprosiła mnie żebym pojechał do sklepu po młode ziemniaki oraz kostkę smalcu. Więc zabrałem kolarzówkę miedzy nogi i z plecakiem na plecach pojechałem do sklepu. Szybko zrobiłem zakupy, i jeszcze szybciej wróciłem do domu. Wszedłem do pokoju na górze by się przebrać w domowe rzeczy. W między czasie podlewałem roslinki w pokoju. Moją uwagę przykóly dwie postacie głośno zachowujące się i jadące na rowerach. Okazało się że był to Brycool i Kwiatek którzy jechali do Nati. Ja też miałem jechać tylko że mama mi nie kazała jechać bo musiałem gotować obiad. Czas nie ubłaganie leciał do przodu i nim się obejrzałem była już 11:00.
Mama wraz z ojczymem pojechali do jakiegoś lekarza, ale żeby w Niedzielę? Też byłem zdziwiony.
Natomiast ja w tym czasie zabrałem się za robienie obiadu. Miałem do ugotowania ziemniaki, kapustę no i jakieś mięso. Nie ukrywam, bo czas się dłużył tak do około 14:00.
Mama wróciła. Zapytałem się gdzie była a ona z chwilą zamyślenia odpowiedziała niepewnie że u jakiegoś gościa co jej kręgi miał wstawić. Hmmm..... Powiedzmy że jej uwierzyłem.
Po obiedzie nie miałem co robić więc poleżałem się na trochę z psem i po chwili wpadłem na pomysł że je wykompię. Tak więc zrobiłem i po godzinie oby dwa psy czyli Perełka i jej pół roczny szczeniak Pimpek były czyste i białe bo posypałem je specjalnym proszkiem odstraszającym pchły.
Później położyłem się by odpocząć i praktycznie oczy same mi się zamkły. Obudziłem się około 18:00 , napisałem do Brycoola czy się spotkamy. Spotkaliśmy się na placu zabaw nagraliśmy krótki filmik na kanał na YT i poszliśmy do gaju (to taki park który jest obok Kościoła) w dalszym ciągu gadalismy, śmialiśmy się i Brycool paląc fajkę razem ze mną powiedział :
- Wiesz ci Łuki?
- Nie...( odparłem zaciekawiony co On mi powie)
- Powiem Ci że... lepiej wygladasz niż na przykład rok wcześniej.
- Aha...Ok Ty też. (odpowiedziałem zdziwiony)
Kilka sekund ciszy i zmieniłem temat rozmowy ( bo przypomniało mi się jak jakieś 3-4 dnj temu pisaliśmy, może do beki kotku i wysyłaliśmy sobie buziaki na Fejsie. Takie dziwne i dwu-zmaczne sytuacje to normalka)
Około 21:40 poszliśmy pod jego dom po rower, który u niego zostawiłem. Wraz z Kwiatkiem odprowadzili mnie kawałek i pojechałem do domu. A teraz jestem''tutaj'' i piszę tego posta. W nieco innej formie niż zawsze bo jest bardziej szczegółowy od pozostałych. Jestem ciekaw czy taka forma lepiej do was trafi i czy przypadnie wam do gustu.
Do kolejnego posta.
Ten blog pełni formę pamiętnika, wszystkie opisale sytuacje działy się naprawdę. Całe życie, każdy problem , wszystkie smutki oraz incydenty zostały tutaj zapisane. Zapraszam do czytania ;-)
niedziela, 6 lipca 2014
# 104. Taka tam Niedziela. W nieco dłuższym wydaniu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny taki dluuuuuugi opis
OdpowiedzUsuńNo fajny ale niezawsze chce sie taki dlugi czytac.
OdpowiedzUsuń