Żyję, a więc jestem, jestem więc piszę kolejnego pościka.
Z góry zapowiadam że post jest spontaniczny, a więc zaczynamy.
Pytanie pierwsze.
Jakiś czas temu na GG dostałem pytanie odnośnie mojego podejścia do narkomanii. ?
hmmm no więc, pytanie jedno z wielu na , które obojętnie jak bym nie odpowiedział to i tak większość czytelników źle odbierze moje intencje. Moje zdanie na ten temat jest takie, kto chce niech stosuje, do niczego nikogo nie zachęcam ani też nie polecam, jednak jeśli chcesz to próbuj na własną odpowiedzialność i żebyś tylko źle nie skończył. Przy okazji zachęcam was do wbicia na bloga na , którym jest trochę o narkotykach i używkach, kliknij TUTAJ
Pytanie drugie.
Czy nadal się tnę ?
No właśnie dobre pytanie, a więc waląc prosto z mostu TAK nadal się tnę gdy mam gorsze dni. Nie szukam współczucia dlatego dopiero teraz o tym piszę (jestem prawie pewny że ktoś mnie skrytykuje)
Powiem jedno to jest moje życie, to ja będę za siebie odpowiadać i to ja wiem co przeżywam i jak się z tym czuję, ale specjalnie nie zamierzam się z tego spowiadać.
Co prawda działo się troszkę ostatnio w moim życiu prywatnym, raz było lepiej aby po chwili wszystko wróciło do normy, w każdym bądź razie takie jest moje odczucie. Aż mnie korci by o wszystkim co aktualnie mnie trapi napisać, wyrzucić z siebie, jednak coś mnie blokuje i nie pozwala.
W dodatku narasta konflikt Ja-Matka, co wcale nie ułatwia mi życia, przyjaciele, rodzinna sytuacja, uczucia i komplikacje stawiają bariery, nakazy i zakazy. To nie jest miłe ani trochę, jednak w życiu ważne jest żeby chociaż powoli stawiać krok za krokiem do przodu nie cofać się, ani poddawać.
Sam do niedawna miałem takie zasady powoli, ale zawsze do przodu, przynajmniej starałem się nie iść jak kamień na dno.
Problemy narastały, byłem coraz bardziej zmęczony, po stawały kolejne mury i przeszkody. Uczucia za wszelką cenę nie mogły dojść do głosu, nie chciałem aby doszły. Pewnie w głębi serca krył się strach przed odtrąceniem oraz wykluczeniem. Totalny chaos w mojej głowie/myślach stał się na porządku dziennym. Na pytanie '' Co tam , co robisz ? '' Odpowiadałem za każdym razem z uśmiechem na twarzy kłamstwo '' A dobrze, wcale nie jestem smutny wydaje ci się ''
Aż nie wytrzymałem i zrobiłem to co ponad rok temu po raz pierwszy, proste cięcie przez nadgarstek, powstało poczucie lekkiej ulgi, kto tego wcześniej nie robił nie wie o czy mówię. Tak wiem jest to błędne koło, które nie ma końca, ale przestać wcale nie jest tak łatwo.
Post jest troszkę nie uporządkowany więc wybaczcie mi to, ale nie mam dziś ochoty na pisanie długiego i sensownego posta.
Witam,
OdpowiedzUsuńTo znowu ja i tak jak obiecałam śledzę Waszego bloga. Kolejny smutny post, najgorsze jest to, że Cię całkowicie rozumiem :') Ktoś napisał pod moim poprzednim komentarzem, że jako dziewczyna Was nie zrozumiem, ale nie uważam iż moja płeć w tym momencie przeszkadza abym się tu wypowiadała :') Wracając, sama miałam spore problemy z samookaleczeniem, wiec wiem, że jakiekolwiek pisanie "spróbuj strzelać sobie z gumki na ręce, nie rób tego, to złe, będziesz tego żałował" mija się z celem, gdyż prawda jest taka, że nikt nie bierze sobie tego do serca huh, sama też nie brałam. Tak samo jak Twojego współtwórcę bloga, zapraszam do napisania do mnie na gg(52720790). Może otworzysz się przed kimś kogo nie znasz, skoro nie potrafisz przed innymi?
Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę, mam nadzieje, że będzie bardziej pozytywna :)
W wolnej chwili na pewno napiszę ;-D
UsuńDasz rade =D
OdpowiedzUsuńjesteśmy z toba
Usuńsuper blog
OdpowiedzUsuńTeż się ciąłem. Tnę jak tylko znajdzie się zła chwila. Czasami szukam wymówki żeby to zrobić. Wciąga. Uzależnia. Coraz większe blizny zostają. Ale musisz być silny. Jak ja. Daje sobie rady chociaż od kilku dni leżę i strasznie sie czuje. 0 ochoty na cokolwiek. Rozumiem cie.. Jestesmy w tym samym wieku. Mam nadzieje że kiedyś nam przejdzie.
OdpowiedzUsuńNo oby dało się tak z suchą ręką wyjść z tego.
OdpowiedzUsuń