Jest dobrze.
Naprawdę.
Może czasem trochę podejrzanie za dobrze.
W końcu nie muszę codziennie oglądać twarzy wuja, nie przychodzi do nas odkąd pani psycholog poinformowała że w przypadku powtórzenia się takiej sytuacji będzie ona zmuszona żeby poinformować prokuraturę oraz policję. Stan psychiczny na chwilę obecną poprawia się. Co prawda powoli, ale ważne że do przodu.
O całych niemiłych sytuacjach poinformowałem pedagoga szkolnego, do którego w razie rękoczynów ze strony wuja mogę się zgłosić i wtedy razem będziemy z tym działać żeby to nie miało już więcej razy miejsca.
Nie wspominałem wcześniej o tym że byłem bity, bo nie był to powód do chwalenia się.
Teraz powinno być tylko lepiej, tzn tak myślę.
Chociaż z drugiej strony to w życiu nie można być niczego pewnym oprócz tego że się umrze, nieoczekiwane zwroty akcji i sploty wydarzeń kierują życiem każdego z nas.
Jaki to paradoks. Powinienem się czuć lepiej, a tu ... (podczas pisania posta) załamka, brak chęci do życia, totalne zobojętnienie na niektóre rzeczy, czuję się jednym słowem ,,kijowo".
Przychodzą przypływy negatywnych uczuć i w takich momentach najchętniej zapadł bym się pod ziemię, zasnął na wieki pod granitową płytą i to tylko po to żeby odciąć się od wszystkiego złego.
Akurat teraz przyszło mi na wspomnienia i tak myśląc o tym biciu przychodzą wspomnienia kiedy to jak byłem mały to też byłem bity, ale przez ojca wtedy zawsze właśnie ten wuja stawał w mojej obronie, teraz po latach ten sam wuja, który był moim obrońcom stał się oprawcą.
Kolejny paradoks, ach skomplikowane jest to życie.
W dodatku mój przyjaciel (celowo nie piszę jaki) chciał dzisiaj popełnić samobójstwo. Powodem była dziewczyna, która z mojej perspektywy bawiła się nim.
Rozkochiwała go w sobie, dawała nadzieję, obiecywała złote góry i związek trwający wieki, słodkie słówka i obietnice, wykorzystywała, manipulowała tak jak tylko się dało, pytanie po co ona to robiła ?
Po 12stu dniach ,,związku" (teraz wiadomo że nie szczerym) powiedziała klasyczne ,,NIC Z TEGO NIE BĘDZIE"
Trochę przykro pisać z osobą tak bliską i czytać te wszystkie głupstwa oraz te pożegnalne słowa. Na szczęście tym razem nic sobie nie zrobił, nie wiem jak bym miał funkcjonować na codzień wiedząc że mój (jeden z najbliższych i najlepszych przyjaciół) przyjaciel odebrał sobie dar bezcenny, dar życia.
,,życie to nie gra, więc nie daj się wylogować,,
Powiem nawet że brak w życiu takiej opcji jak ,,wyloguj,, oraz ,,zaloguj,, jest nawet uciążliwa.
Ciekawym niewątpliwie rozwiązaniem byłoby przeniesienie się do innego wymiaru, coś jak w śnie, który pewne cechy zapożyczył z filmu takiego jak ,,AVATAR" dałoby by to możliwość pozostawienia problemów czy też pewnych myśli w jedynym miejscu, pomogłoby odreagować i zapomnieć na jakiś czas, choć na chwilę można było poczuć się wolnym jak ptak latający po niebie. Bez jakich kolwiek ograniczeń. Póki co to jest tylko marzenie.
Według mnie troszkę dziwne jest to że już kilka razy dostałem podziękowania za pomoc ,,gdyby nie Ty i Twój blog to już dawno bym nie żył,, itp... Co jest w tym dziwnego ?
W samych podziękowaniach nie ma nic dziwnego, natomiast ironią losu jest to że potrafię dać nadzieję, pocieszyć i pomóc komuś prawie obcemu, ale sam sobie już nie potrafię.
Chyba bardziej jestem otwarty na pomoc dla innych niż dla samego siebie.
Oj... Trochę bezsensowny pościk mi wyszedł. No trudno bywają i gorsze.
Do kolejnej notki
Trzymajcie się
Dobrze że komuś powiedziałeś o wszystkim.
OdpowiedzUsuńM.K.
M.K. Czy my się znamy ?
UsuńBo Twoje inicjały kojarzą mi się z jednym z przyjaciół.
Zycie nie znosi pustki. Jeśli łatwiej wypełnić je dziś pomocą dla innych, rób to. Nieźle Ci to wychodzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktem jest, że większość osób (a może wszyscy) lepiej pocieszą innych, doradzą im słusznie, jednak my siebie nie umiemy pocieszyć. Ja mam nawet tak, że obietnic złożonych komuś prędzej dotrzymam, aniżeli gdy przysięgnę coś sobie. Ale czemu znów piszę o sobie? No nic. Wracając do posta: Dobrze, że sprawa z wujem załatwiona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
To chyba tak samo jak z obdarowywaniem innych prezentami. Lepiej się czujemy wręczając komuś prezent, niż (nie zawsze) dostając.
Usuń