sobota, 5 października 2013

32. Kocenie i nie tylko ....

Hej. Kocenie było udane te nasze wybryki i rozboje w biały dzień były bez cenne, ale do rzeczy .. Od samego rana byliśmy narażeni na: ból gardła spowodowany nieustannym miauczeniem, zadyszki - powodem myła chęć ucieczki jak najdalej od klas trzecich gimnazjum. Gdy nas dorwali mieli możliwość kazać nam miauczeć lub robić z 25-50 przysiadów. Rutyną jest to że ja i Brycol zawsze, ale to zawsze robimy jaki kol wiek zwrot akcji. Powiem tylko tyle że ...udział brały różowe kajdanki ( podejrzewam że z sexshop-u )którymi ja i Brycol byliśmy skuci pod czas trwania WOS-u. Po lekcji WOS-u nadeszła duża przerwa (20 min.)każdy miał obowiązkowo mieć obraną kurtkę. Postanowiliśmy założyć moją kurtkę bo doszliśmy do wniosku że jest większa. Mówiąc krótko nas było dwóch , kurtka jedna, moja prawa a jego lewa ręka skuta kajdankami wniosek??? POLAK POTRAFI. O 16:00 znów do szkoły na kocenie oficjalne, otwieram drzwi szkolne wchodzę i słyszę spóźnienie!!! kara !!! 25-przysiadów. Następnie w dwu szeregu zbiórka, wy miauczeliśmy HEJ SOKOŁY i to dwu krotnie bo za pierwszym razem było nie równo. Gdy ubraliśmy kurtki szybkim krokiem wszyscy udaliśmy się na bieżnię pod nadzorem ANTYKOCISTÓW ( 3 GIMNAZJUM) i znów 25 przysiadów. Następnie długie bo aż dwu godzinne otrzęsiny i dyskoteka. Przed dyskoteką szybki maraton do BINGO po prowiant. Dyskoteka nie trwała zbyt długo bo zakończyła się kompletnym fiaskiem, a było to tak... Gdy zaczęliśmy się dobrze bawić zapodział się gdzieś klucz od sali nr.2 muzyka ucichła, klucz się znalazł,bawimy się dalej. Na dyskotece powinna być klasa 1 i 3 gimnazjum , a pojawiła się część drugiej nikomu by to nie przeszkadzało gdyby nie jej większa część był pod wpływem alkoholu. Jednego z kolegów tak rozpili że zaczął wymiotować i koniec imprezy, trwała ona może z 80min. Byliśmy bardzo wkurzeni tym bardziej że chyba każdy wiedział kto załatwił alkohol (ale mniejsza o to) naszą paczką udaliśmy się pod sklep tam staliśmy, wygłupialiśmy się z 40min. Następnie odprowadziliśmy Donię spod jej domu odebrała Roksanę mama. Ja razem z Kacprem pojechaliśmy do domów. Zapowiadał się tak fajny dzień głupi alkohol wszystko popsuł, a przecież ten jedyny w swoim rodzaju dzień powinien zakończyć się HEPPY END-em ???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz